Przejdź do głównej zawartości

Mój tydzień.

Cześć  :)

Ten tydzień spędziłam u rodziców narzeczonego. Dobrze mi tam, więc lubię jeździć do nich. Totalnie się wyciszam, odprężam, odpoczywam. Lubię tam jeździć zwłaszcza tym bardziej kiedy mama gotuje, robi coś mojego ulubionego, ahh... Chyba, że jest w pracy to wtedy ja gotuję.
Koktajl truskawkowy z ryżem, gołąbki z sosem pomidorowym.

Pogoda jest jaka jest, nieziemsko świeci słońce a w niedługim czasie pada deszcz i burza. Wpływ nie tylko pogoda ma, ale i też praca. Przez co praktycznie siedzimy w domu. Tak niedzielne późne popołudnie spędziliśmy, siedząc w domu, rozmawiając, pijąc białe wino.

Pewnego dnia a właściwie późnego wieczora zdarzyła się ciekawa historia. Poprosiłam by mi zrobił herbaty, argumentując na wiele różnych możliwości, sposobów czemu ja nie mogę tego zrobić, a ja poszłam do łazienki, wychodzę patrzę a tu kubek przykryty kartką. Niestety plan mu się do końca nie udał, ponieważ za wcześnie wyszłam z łazienki, a on nie zdążył wrócić się do pokoju i udawać, że śpi.


Mam też tutaj przyjemność jeść prosto z drzewa brzoskwinie.


Pozdrawiam.
Mania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

*20*

:) coś o tym i o tamtym. Dziękuję, że tu jesteście, odwiedzacie i pozostawiacie ślad. To dla mnie bardzo wiele znaczy, powiedzmy, że to daje mi takiego kopa, że z klawiatury nie przelewam w pustą przestrzeń. Mamy bardzo ładną jesień. Słońce na niebie wciąż pięknie świeci, mam nadzieje, że jeszcze długo poświeci. Nie pamiętam kiedy padał deszcz, kiedyś tylko w nocy chyba był. Wcześnie rano wychodzę z domu do szkoły zimno niesamowicie, a gdy ze szkoły wracam gorąco, pięknie, słonecznie taka prawdziwa polska złota jesień. Ahh... Mam nadzieję, że u Was też tak jest. W sobotę byłam w Bielsku-Białym odwiedzić rodzinkę. Było cudownie. By umilić sobie 2 godziny jazdy słuchałam radia a moje oczy latały tu i tam na krajobraz. Gdy byliśmy już na miejscu mieliśmy iść z kuzynem na Hrobaczą Łąkę ale stwierdziliśmy, że mamy mało czasu więc poszliśmy tylko na krótki spacer. Odwiedziliśmy stadninę koni. Na zdjęciu jest klacz, nie pamiętam jak miała na imię. W nocy wracaliśmy do domu...