I po świętach. Jak to się mówi: święta, święta.... i po świętach. Tak jest niemal zawsze, że wszystko co dobre szybko się kończy. Święta minęły a przed nami jeszcze sylwester i Nowy Rok. Uwielbiam ten okres, klimat świątecznych dni, nastrój, gdzie są spotkania w rodzinnym gronie. Zdjęć mam mało ponieważ czasu nie było na pstrykanie fotek. W pierwszy dzień byliśmy u dziadzia, było około 30 osób, oczywiście jeszcze wszystkich nie było. A w drugi dzień był u mnie osoba bliska sercu, chwile posiedzieliśmy u mnie w domu a potem pojechaliśmy do kuzynostwa. Przedłużyliśmy sobie święta o jeden dzień bo w czwartek pojechaliśmy do rodziny, brata mamy, gdzie była mala słodka kotka, a potem jeszcze pojechaliśmy do trochę dalszej rodziny, a tam była 4 miesięczna Weronika. Przesłodka, która co chwile strzelała śmieszne minki. Kotka sobie ulubiła wieszak i choć zaraz jest z stamtąd ściągana bo nie umie zejść to i tak tam zaraz wyjdzie. A ja teraz czekam na sylwester. Życzę Wam moi dr