Siedzę już jakąś chwile nad klawiaturą. Literki jakoś nie
chcą się sklejać by wyszedł jakiś jeden sensowny wyraz. Ostatnio jest jakoś
nijako. Chcę coś napisać, ale weny brak. Chciałabym napisać jakiegoś sensownego
posta, ale nie jestem w stanie. Czasami mam takie dni, że chciałabym zrobić
bardzo wiele, ale mi nic nie wychodzi jak na złość. Teraz mam taki okres, gdzie
nie mam na nic siły ani ochoty.
Czasem lepiej jest siedzieć w cieniu, niż
ujawniać się każdemu.
Można by było powiedzieć, że życie to choroba śmiertelna,
gdzie każdego cichaczem powoli zabiera z tego świata. Jestem jakaś przybita.
Nie radzę sobie z tym wszystkim, co dzieje się wokół. Może, na co dzień po mnie
tego nie widać, ale ten czas, kiedy mogę myśleć w ciszy i spokoju jest męką.
Muszę mieć zawsze coś do roboty, bo jak mam chwilę wolnego to od razu mogę
sobie swobodnie wpaść w doła, z którego trudno mi potem wyjść. Dobry jest makijaż,
który wszystko zakryje.
Gdy jest tak październik listopad, zaczynam miewać małe
przygnębienie, ale to jest taki okres, gdzie prawie każdego dopada. Czas teraz
na przebudzenie.
Będąc dzieckiem miało się wszystko gdzieś, nie myślało się,
nie martwiło się, prowadziło się życie beztroskie, teraz trzeba brać w swoje
ręce życie. Choć rok nie najlepiej się
zaczął, dalej jest jakoś kiepsko, jednym słowem nic konkretnego i nic
nadzwyczajnego.
Będąc w tym dziwnym nastroju naszło mnie by posłuchać
muzyki, piosenek tych starszych i trochę starszych.
:) coś o tym i o tamtym. Dziękuję, że tu jesteście, odwiedzacie i pozostawiacie ślad. To dla mnie bardzo wiele znaczy, powiedzmy, że to daje mi takiego kopa, że z klawiatury nie przelewam w pustą przestrzeń. Mamy bardzo ładną jesień. Słońce na niebie wciąż pięknie świeci, mam nadzieje, że jeszcze długo poświeci. Nie pamiętam kiedy padał deszcz, kiedyś tylko w nocy chyba był. Wcześnie rano wychodzę z domu do szkoły zimno niesamowicie, a gdy ze szkoły wracam gorąco, pięknie, słonecznie taka prawdziwa polska złota jesień. Ahh... Mam nadzieję, że u Was też tak jest. W sobotę byłam w Bielsku-Białym odwiedzić rodzinkę. Było cudownie. By umilić sobie 2 godziny jazdy słuchałam radia a moje oczy latały tu i tam na krajobraz. Gdy byliśmy już na miejscu mieliśmy iść z kuzynem na Hrobaczą Łąkę ale stwierdziliśmy, że mamy mało czasu więc poszliśmy tylko na krótki spacer. Odwiedziliśmy stadninę koni. Na zdjęciu jest klacz, nie pamiętam jak miała na imię. W nocy wracaliśmy do domu...
Teraz są gorsze dni, a za chwilę przyjdą lepsze i uśmiech sam ozdobi Twoją buzię. Czasem musi być gorzej, po to, żebyśmy docenili, gdy jest lepiej.
OdpowiedzUsuńo tak też miewam takie dni...
OdpowiedzUsuńMania pozdrawiam serdecznie :**
http://malaczarnablogg.blogspot.com/
super super super blog :)
OdpowiedzUsuńhttp://rozaliafashion.blogspot.com/2014/01/winter-winter.html
....ale się nasłuchałam:)
OdpowiedzUsuńChyba coś jest w powietrzu bo ja tez miałam gorsze dni :)
OdpowiedzUsuń